Apropos Janusza Lewandowskiego przypomniała mi się pewna historia związana z KGHM...
Janusz Lewandowski postanowił zająć publiczne stanowisko w sprawie sytuacji jaka ma miejsce na Białorusi, tuż przy granicy z Polską. Twierdzi on, że "hańbiony jest tam polski mundur", a w całej sprawie wcale nie chodzi o to, że polscy żołnierze strzegą granic, lecz że "blokują pomoc humanitarną".
Na zdjęciu: Janusz Lewandowski (foto: PlatformaRP [flickr] / CC by SA 2.0)
Pan Lewandowski w swojej wypowiedzi pominął (lub zapomniał), że sytuacja ma miejsce na terytorium Białorusi i że nie można tak po prostu przekroczyć sobie granicy, aby przekazać pomoc (która swoją drogą została już z Polski wysłana, lecz jest blokowana przez stronę białoruską).
Pomijając jednak powyższe, słysząc pana Lewandowskiego przypomniała mi się (apropos trafności różnego rodzaju pomysłów i stanowisk) historia z 1992 roku, kiedy cytowany powyżej był ministrem w rządzie, który forsował sprzedaż KGHM. Opinii publicznej próbowano wówczas narzucić narrację, że sprzedaż KGHM to "złoty interes" i niemalże dziejowa konieczność. Innego zdania byli jednak pracownicy KGHM, którzy ogłosili strajk okupacyjny. Po 32 dniach strajku ekipa rządowa się wycofała i pomysł prywatyzacji KGHM za ok. 400 mln USD upadł. W ciągu kolejnego ćwierćwiecza KGHM zanotował ponad 40 mld zł zysku na czysto, a amerykańska spółka, która w 1992 roku była gotowa kupić polskiego championa, niedługo później zbankrutowała.
Komentarze
Prześlij komentarz